(Perspektywa Alice )
- Znów poniedziałek- pomyślałam zwlekając się z łózka. Ubrałam mundurek. Czarna spódnica i biała bluzka z czarno-czerwonym krawatem. Do tego buty na obcasie. Spojrzałam w lustro. Długie kręcone włosy do pasa. Śniada cera, wielkie zielone oczy. Chuda, niekształtna osoba do tego niska.
- Jestem nijaka i brzydka - pomyślałam
Muszę iść do szkoły, nie lubię tam chodzić. Nie jestem akceptowana, ale wolę to niż siedzieć w domu z ojcem alkoholikiem i jego partnerką. Muszę wybrać mniejsze zło. Często tak robię. Nie chce przebywać w jego towarzystwie dłużej niż to jest konieczne. Jestem na niego wściekła oto, że nie potrafi wziąść się w garść i naprawić swojego życia.
Szybko wzięłam się za robienie śniadania. Jako, że lodówka świeci pustkami padło na jajecznicę z dwóch jajek, bo tylko one pozostały nadające się do spożycia.
Zjadłam szybko. Wzięłam plecak i ruszyłam bez entuzjazmu do szkoły.
Miałam blisko, 15 minut drogi na pieszo. Po wejściu udałam się do szatni. Zostawiłam kurtkę i poszłam na lekcje.
Pierwsza biologia. Udałam się pod klasę. Lubię ten predmiot. Po drodze mijałam złowrogie spojrzenia innych uczniów. Niektórzy podstawiali mi nogi, inni rzucali śmieciami we mnie. Padły różne wyzwiska. Nie potrafię zrozumieć co im zrobiłam. Nie jestem bogata, ale też nie jestem gorsza od nich. Kilkakrotnie dochodziłam do momentu gdzie moje życie przestawalo mieć sens, gdy wszystko i wszyscy doprowadzali mnie do tego, że się cięłam. Chciałam umrzeć. Czy nadal chce? Nie wiem.
Z mojej codziennej zadumy wyrwała mnie Laura. Moja jedyna szkolna koleżanka. Jest ona wysoką brunetką o pięknych zielonych oczach. Długie blond włosy i smukła sylwetka dodają jej seksapilu. Za to z jej długimi i pięknymi mogami mogłaby spacerować po wybiegu. Jest wysportowana i silna ćwiczy karate i judo, biega i ćwiczy jogę. Raz byłam z nią na treningu, od tamtej pory rozumiem dlaczego żaden chłopak nawet do niej nie podejdzie. W jej trobnym ciele skrył się tygrys. Jest sympatyczna i wesoła, jako jedyne dziecko swoich rodziców na wszystko czego chce. Czy zazdroszczę jej tego? Trochę może tak, ale nie chciałabym takiego życia. Lubię ją za jej charakter, jest szczera, miła czasami narwana i szalona ale lubię to w niej. Polubiłyśmy się pierwszego dnia w szkole. Wpadłyśmy na siebie w drodze na apel powitalny i tak jakoś od słowwa do słowa się zaprzyjaźniłyśmy. Nie przeszkadza jej mój status materialny. Jako jedynej w całej szkole.
- Hej. Nie uwierzysz jakie mam nowiny- powiedziała uśmiechnięta
Podziwiam ją za jej postawę. Nawet ubrana w mundurek szkolny przyciąga uwagę facetów, ale ona sama nie zwraca na nich uwagi.
- Nie mam pojęcia, ale po twojej minie sądzę, że to coś fajnego- odparłam
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. Zarzuciła włosy do tyłu.
- Za dwa miesiące jest bal z okazji nowego roku szkolnego. Wszyscy na nim będą. To najsłynniejszy bal w całym mieście. Musimy kupić sukienki!!! - krzyknęła szczęśliwa
Ja nie podzielałam jej entuzjazmu. Fajnie byłoby wziąć udział w takim balu, ale ja się d tego nie nadaje. Jestem brzydka i biedna. Na pewno nie stać mnie na bilet.
- Ile kosztuje bilet?- zapytałam po chwili
- 500 a cały dochód zastanie przekazany za szczytny cel.
- Będą wszyscy oprócz mnie. Nie nazbieram tyle pieniędzy.-odpowiedziałam szczerze
Nawet jeżeli miałabym iść to nie wystarczy mi pieniędzy na zakupy, opłacenie mieszkania czy choć by kupienie sukienki. Odpuszczę sobie. Przecież to nie koniec świata. Jeszcze pójdę na jakiś bal.
- Pójdę za rok. Odłożę pieniądze.
- Mowy nie ma. Zapłace za Ciebie. - oznajmiła bez cienia zawahania
- Nigdzie nie idę. Koniec kropka. Nie będę zdana na niczyją łaskę.
Laura już otwiarała usta by coś mi odpowiedzieć, ale wyprzedziła ją Amber. Nasza szkolna diwa. Ciemne krótkie włosy. Tona makijażu na twarzy. Wysoka, zgrabna. Jednym słowem kolejna piękna osoba w szkole.
- Słyszałaś nowa, w szkole będzie bal. Na pewno szukają kogoś do sprzątania. Nadajesz się idealnie.
Odwróciła się na pięcie i poszła do klasy.
To chyba marzenie każdej dziewczyny, pójść na bal wyglądać i czuć się jak księżniczka.
Też bym tak chciała, ale nie mogę. Życie zadecydowało za mnie.
Od małego wychowała mnie babcia. Gdy zmarła, miałam dziesięć lat. Do tego czasu nauczyła mnie wszystkiego co potrzeba w życiu umieć. Później musiałam radzić sobie sama. Z przerażonej dziesięciolatki stałam się osobą odpowiedzialną za samą siebie.
Tak i oto jestem brzydkim kaczątkiem w tym szarym świecie.
Laura przestała poruszać temat balu.
Poszłyśmy na lekcje. Biologię przesiedziałam zamyślona w ostatniej ławce. Nawet nie wiem kiedy zadzwonił dzwonek. Przerwę przesiedziałam w klasie myśląc nad swoim życiem. I tak czasu nieda się cofnąć. Można tylko żyć do przodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz